Pierwszy zasłużony weekend (tu piątek-sobota) postanowiliśmy spędzić aktywnie. Wybraliśmy się więc na przystanek autobusowy, gdzie rzekomo kursuje linia nr 15. Nie za bardzo rozumieliśmy, dlaczego mijające samochody używają klaksonów. Okazało się, że niebezpiecznie jest czekać na autobus podczas zamieci piaskowej. A dowiedzieliśmy się tego od wiceprezesa uniwersytetu, który zatrzymał się i podrzucił nas pod Burdż Chalifę do Dubaju.
|
Waiting for the bus that most likely would have never come. |
|
Burj Khalifa at night |
Dzień później chcieliśmy się ochłodzić na plaży Jumeirah, lecz okazało się, że woda parzy bardziej niż słońce. W tych mało sprzyjających warunkach spędziliśmy sobotnie popołudnie. Ochłodziliśmy się oczywiście w kolejnej galerii handlowej. Tym razem Ibn Battuta Mall, czyli wariacje na temat podróży marokańskiego geografa przemierzającego świat arabski w XIV wieku.
|
Jumeirah Beach |
|
Jumeirah Beach waterfront | wybrzeże |
|
Selfies at the beach (thanks Ayoub!) |
Dziś niedziela - pierwszy dzień tygodnia. Na pocieszenie widok z pokoju prezesa w biurze w Szardży (Al Batha Tower).
|
View from the head manager's office at Al Batha Tower, Sharjah (thanks Ilektra!) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz